Władysław Szpilman – Pianista

Władysław Szpilman - Pianista
Fot. Znak

Już po przeczytaniu kilkudziesięciu stron pamiętnika Władysława Szpilmana nasuwają się pierwsze wnioski. To zaskakujące, jakim spokojnym tonem autor opowiada o tragicznych wydarzeniach w Warszawie podczas drugiej wojny światowej. I to pomimo tego, że Szpilman książkę napisał – można powiedzieć „na gorąco”, bo jeszcze w 1945 r. Niesamowite jest również to, ile autor miał szczęścia, że przeżył.

Władysław Szpilman to polski kompozytor i pianista żydowskiego pochodzenia. Ukończył studia w Berlińskiej Akademii Muzycznej, jednak po przejęciu władzy przez Adolfa Hitlera w 1933 r. wrócił do Warszawy i rozpoczął pracę w Polskim Radiu. Jednocześnie komponował muzykę filmową oraz rozrywkową. Jak sam wspominał w jednym z wywiadów – dobrze mu się powodziło. Oczywiście do czasu wybuchu wojny. Od tego właśnie wydarzenia Władysław Szpilman rozpoczął swoją książkę.

Autor szczegółowo opisał pierwsze chwile na ulicach Warszawy po ogłoszeniu tragicznych informacji. – Ludzie stali w grupkach i czytali, inni zaś biegli nerwowo w różnych kierunkach, chcąc zapewne uregulować swe najważniejsze, a jeszcze zaległe sprawy – napisał w rozdziale zatytułowanym „Wojna”.

Szpilman wcielił się w rolę reportera. Rzadko kiedy ukazywał czytelnikowi swoje emocje. A przecież stracił całą rodzinę, cudem uratował się z wysiedleń. Potem ukrywał się poza gettem, jako jeden z nielicznych mieszkańców, w starych spalonych domach – na strychach, dachach. Mimo braku jedzenia, ciągłych ucieczek zmierzał do tabliczki z napisem – „koniec wojny”. I do niej dotarł.

Dlaczego nazwałem Szpilmana reporterem? Także dlatego, że nie oceniał. Nie nazywał wszystkich Niemców złymi ludźmi, a Żydów czy Polaków – dobrymi. Oczywiście miały na to wpływ własne doświadczenia autora. W końcu do żydowscy policjanci organizowali tzw. „łapanki”, poprzez które częściowo wysiedlano mieszkańców z Getta. Jednocześnie to taki sam żydowski policjant uratował Szpilmanowi życie i pomógł uciec z transportu, który oznaczał pewną śmierć. To Polacy pomagali mu po „aryjskiej stronie”, ale nie można zapominać, że mieszkańcy pewnej kamienicy chcieli zgłosić, że uciekinier z Getta zajmuje jedną z kawalerek. I choć niemieccy żołnierze gnębili go każdego dnia przez kilka lat, to znalazł się taki człowiek, jak kapitan Wilm Hosenfeld, który pomimo tego, że był Niemcem, nie zgadzał się z prowadzoną polityką i uratował nie tylko Szpilmana, ale także inne osoby w czasie wojny.

Książka „Pianista” to obowiązkowa pozycja dla czytelników, które chcą poznać tragiczne losy narodu. Drugie wydanie publikacji jest znacznie uzupełnione – w pierwszym zostało usuniętych wiele opisów, ze względu na cenzurę. Bardzo dobrym pomysłem jest opublikowanie w „Pianiście”, jako dodatku, fragmentów pamiętnika Wilma Hosenfelda. Dzięki czemu czytelnik ma szansę poznać, oprócz Władysława Szpilmana, także inteligentnego oficera Wermachtu.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj