O takiej historii jeszcze nie słyszeliśmy. Pies wskoczył do pociągu i ruszył nad morze. Bez właściciela i bez biletu.
Psa wypatrzyła załoga konduktorska pociągu Pendolino na trasie Rzeszów – Gdynia. Po chwili rozpoczęły się poszukiwania właściciela zwierzaka. Nie było go jednak w pociągu. Przed przybyciem na kolejną stację – w Krakowie – konduktor skontaktował się z Towarzystwem opieki nad zwierzętami. Podczas rozmowy poprosił, aby ktoś z organizacji pojawił się o wyznaczonej porze na peronie i odebrał pasażera.
Pracownicy schroniska nazwali kundelka „Kolejarzem” i rozpoczęli poszukiwania jego właściciela. Zamieścili informacje w mediach społecznościowych. O psie szybko zrobiło się głośno. Po kilku godzinach okazało się, że z organizacją skontaktował się właściciel. Internauci pomogli w szczęśliwym zakończeniu.
Właściciel opowiedział pracownikom schroniska, że zniknięcie swojego pupila i jego podróż pociągiem wiąże z pewną miłosną historią. Kilka dni wcześniej wrócił z psem z urlopu nad morzem. Kolejarz podobno zakochał się tam w jakieś suczce. Wygląda na to, że z tęsknoty próbował do niej wrócić.