Zaledwie po ośmiu miesiącach marka Tallinder znika z rynku odzieżowego. – Przyniosła ona dwudziestokrotnie większe straty niż zakładaliśmy – mówią przedstawiciele firmy LPP, do której należy m.in. Reserved czy Mohito.
W założeniach Tallinder miał być marką sprzedającą ubrania premium – cechujące się wyższą jakością i dbałością o detale niż odzież, którą znaleźć można w pozostałych sklepach LPP. To była odpowiedź na to, iż popyt na marki luksusowe w Polsce wciąż rośnie. Tallinder kierowany był do starszego i zamożniejszego klienta. – Firma powstała z myślą o ludziach spełnionych, dojrzałych, które poszukują własnego stylu – jeszcze kilka miesięcy temu mówił Julian Chmielewski, brand manager.
W branży mówiło się, że Tallinder ma być konkurentem należącego do właściciela Zary – Massimo Dutti. Cenowo jednak marka zbliżyła się do uznanego w Polsce Tommy’ego Hilfigera czy firm specjalizujących się w odzieży eleganckiej, jak rodzima Vistula. Zdaniem ekspertów – jak na nową nieznaną markę – w Tallinderze było za drogo. Nie pomógł też wizerunek LPP jako firmy, która sprzedaje ubrania słabej jakości. Klienci nie potrafili uwierzyć w odrębność Tallindera od Reserved. W kreowaniu wizerunku marki ekskluzywnej nie pomogła też współpraca ze znanymi blogerami.
Pod szyldem marki działa obecnie 8 sklepów. Większość pracowników z 67 załogi ma pozostać w firmie i pracować nad innymi produktami. Pomimo wygaszania marki w punktach sprzedaży będzie oferowana kolekcja Jesień-Zima 2016/2017. Ostatni sklep ma zostać zamknięty maksymalnie do końca lutego przyszłego roku.