„Masa” odnalazł się w internecie. Powiększa liczbę przyjaciół i wrogów

Były gangster mafii pruszkowskiej na Facebooku
Fot. Prószyński Media

Niegdyś był członkiem jednej z najniebezpieczniejszych grup przestępczych w Polsce – tzw. Gangu Pruszkowskiego. Kilkanaście lat temu wybrał jednak inną drogę niż jego dotychczasowi kompani i został świadkiem koronnym. Wielu przepowiadało mu szybką śmierć, tymczasem Jarosław Sokołowski, zwany „Masą”, ma się bardzo dobrze. Działa w biznesie, jest współautorem książek, często pojawia się w mediach i w przeciwieństwie do dawnych kolegów jest bardzo aktywnym użytkownikiem mediów społecznościowych.

– „Masa” bajkopisarzu, jesteś zerem, bo sprzedałeś kumpli – tego typu komentarzy nie brakowało, kiedy Jarosław Sokołowski rozpoczął swoją przygodę z Facebookiem. Niektórzy nie dowierzali, że świadek koronny, któremu do końca życia grozi niebezpieczeństwo, nie boi się korzystać z mediów społecznościowych. I na dodatek żyje normalnie, a nie w jakiejś twierdzy bez komputera, telefonu i internetu?

Dziś takie pytanie jest zadawane przez nielicznych. Na profilu gromadzą się osoby, dla których Sokołowski jest idolem. Osobą, która zerwała z „zawodem” gangstera, ale może ciekawie opowiadać o przeszłości. Dlatego częściej „Masa” pytany jest o mafię, kolegów, interesy, życie w latach 90 czy kobiety. A jeśli nawet pojawi się na profilu jakiś zaczepny komentarz, to Sokołowski szybko odpowie „hejterowi”, w razie konieczności, posługując się wulgarnym językiem.

Nie mówi o sobie celebryta

Trzeba przyznać, że „Masa” sprawnie obsługuje swój fanpage. W przeciwieństwie do byłych kolegów nie musiał odnajdywać się w nowej rzeczywistości po długoletnim wyroku. Często odpisuje zabawnie, czym zyskuje sympatię internautów. Na pytanie jednej z osób, dlaczego nieżyjący gangster „Pershing” tak bardzo lubił Andrzeja Gołotę, odpowiada, że każdy ma jakieś słabości. Kiedy Filip szczerze pyta „Masę”, dlaczego zeznawał prokuratorom, że boi się „Słowika”, który jest od niego szczuplejszy i niższy, Sokołowski odpisuje – po prostu budowałem dramaturgię.

„Masa” otrzymuje także wiele pytań niezwiązanych z przeszłością. – Jarek jakiemu klubowi kibicujesz? Jakie samochody lubisz? Co sądzisz o politykach? Jakie jest twoje zdanie o uchodźcach. Sokołowski na większość z nich odpowiada. Dzięki zaangażowaniu ma już prawie 16 tys. fanów na Facebooku. Wielu z nich nabywa książki swojego idola z autografem, które są dostępne w oficjalnym sklepie prowadzonym przez „Masę”. Szczęśliwcy mogą je wygrać także w konkursach. Jeden z nich polegał na zamieszczeniu zdjęcia, na którym widoczna będzie książka. Użytkownicy chętnie wzięli w nim udział. I tak na fanpage’u ukazały się zdjęcia z książką „Masy” trzymaną przez młodą parę podczas ceremonii ślubnej czy osoby będące w samochodzie, łóżku, a nawet łazience.

Jeśli chodzi o ranking byłych gangsterów pod względem liczby wydanych książek Sokołowski zajmuje pierwszą pozycję. „Masa” jest współautorem 5 publikacji, a w planach są kolejne. Świadek koronny często występuje w mediach. Zazwyczaj są to wywiady dotyczące przestępczości zorganizowanej, ale nie zawsze. Jakiś czas temu tabloidy zamieściły zdjęcia Sokołowskiego na randce z ówczesną narzeczoną (miał ze sobą książkę), a całkiem niedawno fotorelację ze ślubu.

To wszystko sprawia, że „Masa” często nazywany jest celebrytą. Były gangster nie zgadza się z tą opinią. W jednym z wywiadów wspomina, że gwiazdą czuł się raczej w latach 90. – Wielu dbało wówczas o dobre kontakty z grupą pruszkowską, którą reprezentowałem – przyznaje. Dziś jego częsta obecność w mediach związana jest głównie z promocją książki. – To marketing. Nie mam parcia na szkło – tłumaczy Masa.

Nie ufa dziennikarzom

Choć Jarosław Sokołowski udziela dziś wywiadów nawet lokalnym mediom z Pruszkowa, to dawniej dostęp do niego był utrudniony. Po otrzymaniu statusu świadka koronnego jednymi z pierwszych, którzy przeprowadzili z nim rozmowę, byli dziennikarze Ewa Ornacka i Piotr Pytlakowski. To był debiut „Masy” przez kamerami telewizyjnymi. Wywiad ukazał się w serialu dokumentalnym „Alfabet Mafii” wyprodukowanym na zlecenie TVN. Na jego podstawie została wydana także książka o tym samym tytule.

Początki były jednak trudne. Przygotowanie wywiadu trwało kilka tygodni. „Masa” przyznawał, że nie darzy dziennikarzy zaufaniem. – Nie mam w stu procentach pewności, czy możliwe jest, aby pani zrobiła obiektywny materiał o mnie – mówił Ornackiej. – Artykuły dziennikarzy stawiają mnie w złym świetle – dodawał po chwili. Wciąż zmieniał miejsce spotkania, co oczywiście podyktowane było też kwestiami bezpieczeństwa. Ostatecznie wywiad został przeprowadzony w Berlinie, a „Masa” stał się przewodnikiem dziennikarzy po świecie polskiej mafii, którzy dotychczas błądzili i opierali się na szczątkowych informacjach.

Z biegiem czasu pomimo tego, że Sokołowski czuł się dużo pewniej przed kamerami, to jego nieufność w stosunku do dziennikarzy rosła. Pierwszy zgrzyt pojawił się kilka lat po emisji „Alfabetu Mafii”. Na podstawie informacji przedstawionych w tym dokumencie, a podawanych m.in. przez „Masę”, telewizja TVN przygotowała serial fabularny „Odwróceni”. Sokołowski czuł się oszukany przez twórców scenariusza – Artura Kowalewskiego i Piotra Pytlakowskiego, z którymi świadek koronny pracował na planie poprzedniej produkcji. – Zostałem wykorzystany. W filmie jest zbyt wiele podobieństw do mojego życia – mówił na łamach „Super Expressu”. „Masa” twierdził, że ma pisemną gwarancję, iż jego wyznania, nawet te, których nie ma na taśmach, nie mogą zostać wykorzystane. Dyrektor programowy TVN Edward Miszczak odpierał zarzuty, mówiąc, że autorzy serialu rozmawiali z kilkudziesięcioma gangsterami i policjantami. Dlatego historie filmowych bohaterów zawierają w sobie losy wielu rozmówców i zawsze szczyptę fantazji scenarzystów.

Osoby interesujące się historią grupy pruszkowskiej nie mają jednak wątpliwości, że sporo wątków serialu ma swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Dziś z biegiem czasu „Masa” na pytanie fanów o tę produkcję odpowiada dużo spokojniej i nie doszukuje się w nim wielu epizodów ze swego życia. – Serial „Odwróceni” niewiele ma wspólnego z historią, ponieważ tam nad scenariuszem pracował redaktor Pytlakowski. Owszem jest kilka podobnych wątków i zdarzeń, ale oglądając go byłem zawiedziony, jak może jedna osoba zdeformować rzeczywistość – napisał na swoim profilu na Facebooku.

Konflikt z Pytlakowskim

Nazwisko Piotra Pytlakowskiego pada w wielu innych wpisach i komentarzach na fanpage’u Sokołowskiego. I nie trudno zauważyć, że „Masa” jest z dziennikarzem skonfliktowany. Nie chodzi jednak wyłącznie o serial telewizyjny. „Masa” poczuł się urażony tym, iż Piotr Pytlakowski w kilku wywiadach wspominał, że były gangster nie zawsze mówi prawdę. – Przekazywał mi i innym osobom ekskluzywne informacje, które trudno było zweryfikować. Kilkoro dziennikarzy przegrało potem procesy wytoczone przez osoby pomówione przez Masę – mówił na łamach miesięcznika „Press”.

Dziennikarz dodał, że jedna z opublikowanych przez niego informacji, którą otrzymał od Sokołowskiego, prawie doprowadziła do procesu z byłym komendantem głównym policji. – „Masa” powiedział, że pracował w jego dyskotece na bramce jako ochroniarz, a ja to napisałem. Informacja była sensacyjna – tłumaczył Pytlakowski w innym z wywiadów. – Funkcjonariusz był wściekły, bo nigdy nie pracował w żadnej dyskotece. Dziennikarz wówczas stracił zaufanie do Sokołowskiego. – Od tej pory staram się trzymać od gościa z daleka.

To był dopiero początek konfliktu. Najbardziej rozzłościła świadka koronnego książka wydana przez Pytlakowskiego, której tytuł to „Mój agent Masa”. Dziennikarz publikuje w niej rozmowę z byłym policjantem Piotrem Wróblem, bez którego nie byłoby możliwości, aby Sokołowski został świadkiem koronnym. „Masa” był jego informatorem, ale pomówił funkcjonariusza o przywłaszczenie dużej sumy pieniędzy. Wróbel musiał odejść z policji i od kilkunastu lat walczy o swoje dobre imię.

W książce Pytlakowski staje po stronie policjanta, a nie Masy. Na dodatek zamieszcza relację byłego ochroniarza i wspólnika Sokołowskiego „Sproketa”, który twierdzi, że były gangster już jako świadek koronny działał niezgodnie z prawem – m.in. windykował długi, zlecał pobicia, a ochraniający go funkcjonariusze mu na to pozwalali.

Masa postanowił odnieść się do publikacji Pytlakowskiego w swojej najnowszej książce – Prawdziwą karierę Pytlakowski zrobił jako współautor „Alfabetu Mafii”, w którego powstaniu mój udział był bardzo duży. Pomogłem obojgu, pokazując im świat, jakiego sobie nawet nie wyobrażali, i naprawdę niczego za to nie oczekiwałem. Jedynie napisania, jak było naprawdę. W jakimś sensie po moich plecach pan dziennikarz wspiął się na szczyt. A jak już się tam znalazł, to chyba zaszkodziło mu rozrzedzone powietrze, bo zaczął pisać głupoty – czytamy we wstępie.

Ustawka z Gołotą

Pytlakowski to niejedyny wróg „Masy”. Kolejnym jest były bokser Andrzej Gołota. Sokołowski napisał w internecie, że walka polskiego pięściarza z Michaelem Grantem była ustawiona przez polską mafię. Gołota miał zostać namówiony do odpuszczenia pojedynku.
Polak dwukrotnie położył swojego rywala na deski, po 10 rundach prowadził na punkty, ale zrezygnował z dalszej walki. Gołota twierdzi, że był zamroczony. Masa, iż nie było tu przypadku, a sportowiec musiał ten pojedynek przegrać.

O tym, kto ma rację, zdecyduje sąd. Niezależnie od wyroku Masa wyzywa Andrzeja Gołotę na inny pojedynek. – Chce się z nim bić. Zmiażdżę go w pierwszej rundzie – zapowiada.

7 KOMENTARZE

  1. Stary spasiony konfident nazywający innych konfidentami haha.

    „Na profilu gromadzą się osoby, dla których Sokołowski jest idolem.”

    Tylko współczuj takim osobom, chyba że tak jak on mają smykałkę handlowca i sprzedają.

  2. Nigdy przestępcą nie byłem poznałem kiedyś jednego z 8 członków Lwowa i do niego jeździła ale prawdziwa mafia Ukraińska
    na początku takie inklinacje były ale szybko spostrzegłem że obcisłe Lamparcie Gepardzie obsrane rajtuzy na grubych dupach coś do mnie sapią oraz ze robią ze mnie Perszinga a gdy spostrzegli mnie na szlaku kupiecko handlowym tooo już tego nie wytrzymywali ich boli to że my jesteśmy w Unii im jest nie wsmak wiecznie …
    Później w Niemczech poznałem Andrzeja Kali.. on chyba odsiadywał wyroki z mokotowskimi i z Masą oraz Pontonem z odłamu z Elbloąga jednak nie wiem co za interesy reprezentował gdyż na granicę też jeździł ale z nim potrafiłem się wyjątkowo dogadać oraz z 10 innymi chłopakami resztą raczej nie .
    No i dekadę wstecz ta ruska szkoła ukryta konspiracja w szkolnych ławkach.
    Mimo wszystko Status mi się należy i jest wstępnie przyznano tylko mnie połamało i dla tego nie dostałem świadka na stałe
    Gdy miałem 17 lat bardzo chciałem mieć Rodzinę ale dziś zrozumiałem że nigdy jej nie będę miał i ciesze się z tego
    nie zależy mi, dzieci to wyrzucają do śmieci … z perspektywy czasu to było złe rozumowanie dzisiaj rodziny są zupełnie
    inne coś jak w USA Morelli (pierwsza) Luciana ,Gambino , Bonano ,Lutchese ,Genovese dodatkowo kręcą mnie ruletka Casina , Cluby Koka ,Tabaka nocne łowy i David Coperfild gdy znów widzę ze nie mam na życie .
    Ale nie zapędzał bym się w Gangsterkę przeżyłem dwa zamachy bombowe jeden w Polsce drugi UK
    oraz dwukrotnie próbowano mnie porąbać na terenie Holandii na pewno Lwów czyli 4 krotnie śmierć gdy rosyjski wysłannik Bratvy A.Issajev padł na poznańskiej ulicy Moskwa tylko się dopytywała telefonicznie czy to na pewno Andriej kręcili głowami udając i przyznając zgodnie no tak chcieli go kropnąć 5 krotnie i w końcu ktoś go śmiertelnie postrzelił
    także znając historię po moich 4 krotnych ukłonach w kierunku św Piotra i Placu Sztywnych uważam że to nie jest gra w ciućiu babke a ja bronie się sam a patologia mnie dobija.
    nie sztuką jest mieś komin w ręku drugi na głowi i udawać prze uj bandytę na rope czy śmigać rozklekotanym rekinem
    zimny łokieć głośny bas i hans keta …
    Przy tym stole trzeba naprawdę być …

  3. Po pierwsze Pan Sokołowski nie miał wyjścia ponieważ np. Słowik ma coś naprawdę z garem i brakuje mu tylko kropki na czole a Wąsala to bijący kiedyś prostytutki sadysta tryglodyta o przywódczych inklinacjach od samego początki chcieli wszystkich odpalić i byli zdolni dosłownie do wszystkiego jak węże boa ,wtedy Masa był pierwszy do odpalenia razem z Andrzejem Kolik. bo wkurw. starych gdy tarł kapuche a starzy dziurkowali wieczka po drugie to działanie na nim mógł wymusić ktoś np; Mokotowscy Korka albo np; Lwów lub WSI czy proszący polityk dalej góra czyli żydzi aszkynezyjscy politycy Lwów – Jydysz którym starzy w drogę raczej nie wchodzili ponieważ bardziej za sprawą Żaby kręcili u ruskich. ale mogli wkurw. bo był krótki okres że i starym szło ale i tak się posypało
    Ja również zabiegam o świadka ponieważ istnieje coś takiego jak mafia węglowa gdzie w grę wchodziły ekscesy wybuchowe po drugie znam kilku konkretnych seryjnych którzy chodzili roztrzęsieni gdy kogoś jebli lub nie jebli i to bardziej niż trenujący kiedyś dzieci Zdzichu ale ich obciążać nie chcę i co najważniejsze nie mam wyjścia bo w moim mieście działa nie oficjalna Baza mafii Solntsevo a moje prawa są łamane a estem święcie przekonany że ta sapiąca świnia z ambom Siemion Jurijowicz Mogilevich jest tu co drugi tydzień a ryśki golinoga krzyśki Ufo czy Ledovskych to dzieći kolejno Michajłowa i Madonny , Gorbaczowa,
    Putina oraz Tambova i Małyszewa z Leningradu czy mafii Izmiałowskiej ponadtto do starego pana Staśka P. na ulice Bratvy jeździli kiedyś ruskie z pierzynami i wagonami primek na giełdę i to sąsiadki zespołu (Komandy)Ta Tu normalnie nie Belaruskaja nie Solntsevo nie Łubianka tylko normalnie z centrum chyba kurw. z Kremla nic tylko zostawić to wszystkow huj i jebnąć drzwiami jak stary Badek.
    Noworosja i patryśia dookoła a tutejsze smerfy nic nie robią tylko notują jak sekretarki i patrzą na zegarek po za tym widzę już młodszych ode mnie więc co to za ochrona a te zakonspirowane czerwone pajaki chcą mnie wykluczać społecznie a na mieście śmierdźi żygami najgorzej jest w upały …

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj